Magda Klejc (Frączek) – niepokorna katoliczka, wrażliwa mama i żona, nie godzi się na patriarchat i nadużycia w Kościele, wspiera protesty kobiet

Jeszcze kilka lat temu była w gronie ambasadorów Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. A jeszcze wcześniej bardzo chętnie zapraszaną na różne wydarzenia kościelne przez księży „chrześcijańską wokalistką”. Dziś na jej zdjęciu profilowym zobaczysz czerwony piorun. Przeczytasz też odważne wpisy o tym, co ją boli w Kościele i na jakie patologie się nie godzi. Przyjechałem do Magdy, żeby zapytać ją o proces zmian, który w niej zaszedł w ostatnich latach.

Talitha kum

Mówię ci dziewczynko wstań

Ona nie umarła lecz śpi

Jeszcze życie wyjdzie ci

Nasze drogi przecięły się pierwszy raz w 2011 roku. Usłyszałem utwór „Talitha kum” zespołu Love Story, którego Magda była wtedy wokalistką. W tamtym czasie zajmowałem się w DEON.pl promowaniem tzw. „muzyki chrześcijańskiej”. Zależało mi na pokazywaniu zespołów, które są zaprzeczeniem kościółkowatego kiczu, bylejakości i dziadostwa. Co tydzień polecałem kolejne projekty muzyczne w ramach cyklu „Niedzielne inspiracje”. Love Story było pierwszym polskim projektem muzycznym, który poleciłem. Wcześniej były same anglojęzyczne zespoły.

10 lat temu Magda była chętnie zapraszana na różne festiwale i wydarzenia religijne. Śpiewała piosenki, które księża wykorzystywali na katechezach. Dawała świadectwa przed tłumami ludzi. Poruszyła również mnie. Jej utwory nie raz pomagały mi w modlitwie.

Minęło 10 lat i w życiu Magdy wiele się zmieniło. Życiowo, zawodowo i wewnętrznie.

Wyszła za mąż, urodziła dwójkę dzieci, przeszła długą drogę w poznawaniu samej siebie. To sprawiło, że dziś zupełnie inaczej patrzy na wiele spraw. Nie odcina się od przeszłości, ale świadomie nazywa, z czym w „starej Magdzie” się nie zgadza.

„To, co robiłam kiedyś, te 10 lat temu, było bardzo prawdziwe. Posłuchałam sobie przygotowując się do naszej rozmowy płyty „Talitha kum” i są na niej teksty, z którymi się wciąż zgadzam, ale są tam też rzeczy, których bym dziś już nie zaśpiewała. Słyszę tam pewną drogę, jakiś proces, który we mnie zachodził”.

Magda stara się budować ciepły, otwarty dom i rodzinę. Kiedy do niej przyjechałem – bo właśnie w jej mieszkaniu na obrzeżach Warszawy nagrywaliśmy naszą rozmowę – po kilkudziesięciu minutach czułem się, jakbym był u siebie.

Akurat tego wieczoru do Klejców przyjechał też Mate.O ze swoją córeczką. Siedzieliśmy przy stole, jedliśmy kolację, dookoła biegał dzieciaki, a my rozmawialiśmy na przeróżne tematy – od codziennych, zwykłych spraw, przez pandemię, po sytuację w Kościele. Niby zwykła nic nadzwyczajnego, ale cały czas czułem zwykło-niezwykłą atmosferę wolności i wzajemnego szacunku. Mimo, że przy stole siedzieli ludzie z naprawdę różnymi wrażliwościami i charakterami.

W mieszkaniu w kilku miejscach wiszą plakaty oraz mniejsze i większe karteczki z napisami przypominającymi o tym, co w życiu najważniejsze.

Na żółtej kartce na lodówce lista zatytułowana „CZUŁE SŁÓWKA – co mówić, kiedy dzieci i dorośli potrzebują wsparcia?”. A na niej takie hasała: Słyszę / widzę, że jest ci trudno; Jak się teraz masz?; Co by ci teraz pomogło?; Wierzę ci; Jestem z tobą; Nie jesteś sama / sam; Czy mogę z tobą posiedzieć?; Chcesz się przytulić?; Chcesz pogadać?; Opowiedz mi o tym więcej; Oddychaj; Możesz płakać; Czy to … cię wspiera?

W innym miejscu dwie karteczki połączone ze sobą. „Trzeba mieć odwagę” i „Jestem mądra i silna”.

Przygotowanie do naszego spotkania również było procesem. Pierwszy raz wyszedłem do Magdy z propozycją rozmowy ponad miesiąc temu. Długo się zastanawiała. Zadawała sobie pytania, czy jest gotowa publicznie mówić o sprawach, które przecież są bardzo intymne. I równocześnie mogą budzić kontrowersje. Ludzie w internecie potrafią być bezlitośni, kiedy odsłaniasz przed nimi kawałek tego, co w tobie najważniejsze.

Mocno poruszyła mnie jej troska o to, żebym czuł się w jej domu dobrze. Kilka dni przed moim przyjazdem napisała z pytaniem, co jem, a czego nie jem, bo następnego dnia jadą na zakupy i chcą wziąć pod uwagę moje potrzeby.

Albo pytanie o to, czy nie będzie dla mnie problemem nocowanie w pokoju Józka, na jego piętrowym łóżku. Odpowiedziałem, że kiedy byłem w Watykanie odwiedzić kardynała Krajewskiego, sam poprosiłem o nocleg w schronisku dla osób w kryzysie bezdomności, więc im bardziej nietypowe miejsce do spania, tym lepiej.

Tak więc po wieczornych pogaduchach przy stole powędrowałem spać do pokoju pełnego zabawek i z wieszakiem ze schnącymi dziecięcymi ubrankami, na piętrowe łóżko. Oczywiście po wcześniejszym wyrażeniu zgody przez Józka.

Rano zaczęły się bezpośrednie przygotowania do stworzenia przestrzeni do rozmowy. Żebyśmy mogli mieć chwilę ciszy i spokoju, musiało się wiele wydarzyć. Pobudka, mycie, śniadanie, inhalacja Józka, karmienie Zoji, przygotowanie, wyprawienie i zawiezienie Józka do przedszkola. Na koniec Albert musiał jeszcze zabrać Zoję do swojego przyjaciela.

W końcu – po tych wszystkich manewrach – koło godziny 12 udało się wygospodarować 2 godziny sam na sam z Magdą.

Usiedliśmy przy stole. Teraz Magda stała się dużo bardziej poważna. Włączyłem rekorder i zaczęliśmy rozmawiać.

O tym, w jakim miejscu była 10 lat temu, o tym gdzie jest dziś i o wszystkim ważnym, co pomiędzy. O jej trudnych doświadczeniach z ojcem, o wychowaniu do lękowej duchowości, o podejściu Kościoła do cielesności i seksualności, o patriarchacie, braku podmiotowego traktowania kobiet i o ich protestach, które moja rozmówczyni wspiera. I o tym, dlaczego coraz trudniej jej się odnaleźć w Kościele.

Magda jest do bólu szczera i bardzo odważna. Myśli, które wypowiada są mocne, momentami bardzo mocne, ale jest w nich też wrażliwość i poczucie odpowiedzialności za rzeczywistość, w jakiej będą się wychowywać jej dzieci. Nie boi się stawiać sobie pytań, podważać „oczywistości”, wątpić i szukać. Jestem pod ogromnym wrażeniem jej samoświadomości i drogi, którą przeszła i wciąż nią idzie.

Jeszcze w trakcie przygotowań do nagrań, Magda przesłała mi utwór, który szykuje na swoją nową płytę. W mailu, w którym mi go wysłała, napisała: „Podsyłam Ci piosenkę Na ucho, która też jest o mojej duchowej drodze”.

Chcę na ucho szeptać Ci

Cały świat zrobiłeś mi

I od podstaw postawiłeś

Odbezpieczyłeś miłości siłę

Odbezpieczyłeś mnie

Właśnie tym nagraniem kończy się nasza podcastowa rozmowa, do której wysłuchania z całego serca Was zachęcam. Żeby zrozumieć Magdę trzeba poznać i jej przemyślenia, i jej drogę, i jej wrażliwość artystyczną. Słuchajmy, żeby usłyszeć.

Do odsłuchania również na:

Zachęcam do śledzenia twórczości Magdy w mediach społecznościowych:

A na koniec jeszcze kilka zdjęć, które chociaż trochę – mam taką nadzieję – pomogą wam poczuć atmosferę w Klejcowym domu.

Zdjęcia: Piotr Żyłka + archiwum prywatne Klejców

***

Ten materiał powstał dzięki wsparciu moich Patronek i Patronów. Swoją pracę dziennikarską mogę wykonywać dzięki społeczności, która ?wykupuje? mój czas z rynku pracy. Jeśli cenisz moje działania dołącz do grona moich Patronek i Patronów.